środa, 6 stycznia 2010

Redmond Barry spotyka Lady Lyndon


Prawdopodobnie największym nowatorstwem, jakim wykazał się Stanley Kubrick podczas realizacji „Barry’ego Lyndona”, był sprzęt, jakim postanowił go nakręcić. Początkowo w tym celu chciał użyć starych kamer Mitchell BNC używanych niegdyś do ujęć panoramicznych. W tych kamerach chciał zainstalować soczewki Zeissa, produkowane specjalnie dla NASA i wykorzystywane w fotografiach satelitarnych. Projekt nie był możliwy do wykonania, dlatego Kubrick zlecił przemontowanie kamery BNC i złożenie takiej wersji, która pomieści dwie soczewki. W efekcie dało to wspaniały efekt podczas kręcenia scen w zamkniętych pomieszczeniach. W innych scenach Kubrick wykorzystał obiektyw zimennoogniskowy, w celu pewnego „spłaszczenia” obrazu tak, aby ujęcia były jak najbardziej zbliżone do XVIII-wiecznego malarstwa. Ponadto nawiązująca do malarstwa tej epoki, znakomita gra światłem oraz montaż dźwięku chyba najmocniej wpływają na percepcję tego filmu. Poniżej zamieszczam fragment filmu w którym Redmond Barry spotyka Lady Lyndon ze słynną sceną na tarasie (w tle utwór Schuberta Piano Trio No. 2).

1 komentarz:

  1. Oglądając ten film miałem wrażenie, że każda scena, nawet każdy ruch, był wydłużony do granic cierpliwości widza. Zastanawiam się, czy to spowolnionie tempo, żmudne budowanie akcji filmu, też było zabiegiem mającym zbliżyć widza do przedstawianej epoki. Polecam ten film wszystkim zmęczonym gonieniem za chwilą. Warto poświęcić te trzy godziny, by w zamian znaleźć się XIX-wiecznym świecie wielkich intryg, szachrajstw, małżeństw-inwestycji, przedstawionych na tle zapierających dech w piersiach krajobrazów krain całej Europy. Niby to samo co dziś, jednak w zwolnionym, o wiele romantyczniejszym tempie.

    Longha'

    OdpowiedzUsuń