wtorek, 9 lutego 2010

O „Avatarze” słów parę


Z ciekawości uległem masowym pielgrzymkom i pomaszerowałem do kina na najnowszy film Jamesa Camerona. Bardziej niż podziw dla twórczości wyżej wymienionego, do kina wiodła mnie chęć wyrobienia sobie opinii na temat filmu, który ma swoich już zdecydowanych zwolenników i przeciwników. Tym bardziej, że obraz otrzymał m.in. Złotego Globa za najlepszy film dramatyczny roku, co w momencie przeczytania tej wiadomości wprawiło mnie w niemałą konsternację. „Avatar” zapowiadany był jako film, który pod względem technicznym zrewolucjonizuje kino. Tak raczej nie jest. Owszem, efekty specjalnie robią wrażenie, szczególnie świat przedstawiony, szkoda jednak, że twórcom przy wizualnych fajerwerkach zabrakło inwencji w konstrukcji fabuły i bohaterów. Nie jestem znawcą kina since fiction, ale mam wrażenie, że nawet w efektach specjalnych „Avatar” nie jest takim kamieniem milowym, jakim była ponad 40 lat temu „2001: Odyseja kosmiczna” Kubricka, choć mogę się mylić. Przywołałem tu „Odyseję” Kubricka także z innego powodu. Otóż to co łączy moim zdaniem filmy Kubricka i Camerona to to, że przy tej całej machinie produkcyjnej i rozmachowi, z jakim zostały zrobione, są odbiciem czasów, w jakich zostały nakręcone. „2001: Odyseja kosmiczna” pokazywała narodziny nowego człowieka, jego rozwój i to jak podbija on przestrzeń kosmiczną. To zorientowanie na człowieka było znakiem czasów. Film z 1968 roku korespondował z kwitnącą kontrkulturą i hasłami wyswobodzenia jednostki z krępujących ją struktur. Podobnie w „Awatarze” z 2009 roku odbija się to co najbardziej na czasie czyli ogólnoświatowa tendencja proekologiczna. To epatowanie pro-eko jest szczególnie widoczne w scenach, gdy sterowane przez „złych ludzi” maszyny niszczą piękną przyrodę Pandory. Niszczenie dziewiczej przyrody i kultury w kinie amerykańskim jest już może trochę oklepane (mając na uwadze filmy o Indianach), ale ta wymowa proekologiczna jak aktualna. Tak czy inaczej „Avatar” filmem jest raczej średnim, choć za parę lat może być nie tylko traktowany jako agitacja pro-eko będąca znakiem czasu, ale także prawdziwy zwiastun kina ery 3D.

1 komentarz: